a
HomeCiekaweTelefony i internet szerzą rewolucje

Telefony i internet szerzą rewolucje

Telefony i internet szerzą rewolucje

A ostatnio udało się to zrobić w Tunezji. Demonstranci, korzystając z
serwisów społecznościowych takich jak Facebook czy Twitter, nagłaśniają
przestępstwa reżimów i zwołują demonstracje.

– Nowoczesne środki
komunikacji stały się nowym potężnym nośnikiem informacji. Nośnikiem,
którego ocenzurowanie jest bardzo trudne, a wraz z rozwojem nowych
technologii może się stać niemożliwe – mówi „Rz” prof. Steven
Livingstone z Uniwersytetu George’a Waszyngtona w Ameryce.

Jego
zdaniem problem mają nawet Chiny. – Mogą cenzurować treści przychodzące,
na przykład strony internetowe, ale już wychodzących, takich jak
połączenia komórkowe, esemesy czy wysyłane przez komórki filmiki – nie.
Żeby to zrobić, musiałyby całkowicie odciąć Internet i połączenia
telefoniczne, a to byłoby gospodarczym samobójstwem – dodaje.

Twitter, który umożliwia zamieszczanie w wiadomości zaledwie 140
znaków, powstał już w 2006 roku. Ale dopiero w 2009 roku stał się
potężnym narzędziem w rękach irańskiej opozycji. Przeciwnicy prezydenta
Mahmuda Ahmadineżada uznali, że wygrane przez niego czerwcowe wybory
zostały sfałszowane. Dziesiątki tysięcy ludzi wyszły na ulice. Władze
zakazały działania zagranicznym mediom i z dala od oczu świata próbowały
brutalnie stłumić protesty.

Dzięki Twitterowi Irańczycy byli
jednak w stanie informować świat o tym, co się dzieje. Utrzymywali też
kontakty między sobą i zwoływali kolejne demonstracje. Rolę serwisu
docenił amerykański Departament Stanu, który zaapelował do właścicieli
Twittera o odłożenie przerwy technicznej.

Tygodnik „The
Economist” napisał, że w pojedynku między Twitterem a CNN jest 1:0.
Największy w historii islamskiej republiki bunt został jednak zdławiony,
bo irański reżim nie przejmuje się żadnymi naciskami i jest zdecydowany
za wszelką cenę utrzymać się u władzy.

 

Największym
do tej pory sukcesem zakończyła się rewolucja w Tunezji, gdzie
demonstranci organizowali manifestacje za pośrednictwem Internetu. W
obaleniu rządzącego od 23 lat prezydenta Ben Alego kluczową rolę odegrał
Facebook – typowy portal społecznościowy, na którym użytkownik zakłada
swój profil i może wymieniać się informacjami z innymi.

– W
Tunezji większą rolę odegrał Facebook, bo korzysta z niego więcej osób
niż z Twittera. Facebook tworzy też silniejsze więzi społeczne niż
Twitter – napisała po ucieczce prezydenta Jillian York z Berkman Center
for the Internet and Society.

Serwisy społecznościowe odegrały
ogromną rolę mimo ścisłej cenzury panującej w Tunezji. – Ominięcie
blokad jest dziecinnie proste. Wystarczy skorzystać z serwerów
zastępczych, które nie zostały zablokowane – mówi „Rz” Tom Royal z
ComputerActive Magazine.

Dlatego władze Egiptu, gdy wybuchły
zamieszki, postanowiły niemal całkowicie zablokować dostęp do sieci,
zmuszając dostawców Internetu do jego wyłączenia. Wczoraj działała tylko
jedna firma, która obsługuje zaledwie 8 proc. rynku. Do tej pory na
podobny krok zdecydowały się tylko Nepal w 2005 roku i Birma podczas
protestów w 2007 roku.

– Dostęp do Internetu jako swoboda
komunikacji jest już jednym z podstawowych praw człowieka. Reżimy się
tym nie przejmują, ale za to boleśnie odczuwają koszty. Tracą dostęp do
giełdy czy sprzedaży internetowej. Wyłączenie sieci to kolosalne straty.
Władze Egiptu zbyt długo nie wytrzymają – mówi „Rz” Mikko Hypponen,
fiński ekspert ds. Internetu.

Z pomocą Egipcjanom ruszył Google,
który porozumiał się z Twitterem. Dzwoniąc na jeden z trzech numerów do
USA, Włoch lub Bahrajnu, można nagrać krótką informację, która zostanie
zamieszczona pod hasłem „Egipt” na Twitterze.

Rewolucja ułatwia
dynamiczny rozwój rynku internetowego i telefonii komórkowej na świecie.
W ciągu ostatnich dwóch lat w 80-milionowym Egipcie przybyło 25
milionów telefonów komórkowych. Posiada je prawie 60 milionów osób,
czyli 75 proc. społeczeństwa. Dostęp do Internetu ma 28 proc.
mieszkańców, podczas gdy średnia światowa to 25 proc.

– Internet
sprawił, że władza nie może robić, co zechce. Zwykły obywatel za pomocą
telefonu komórkowego i Internetu może upublicznić jej działania – mówi
„Rz” prof. Clyde Bentley z Missouri School of Journalism.

Egipskie
władze za ograniczanie obywatelom dostępu do środków komunikacji już
kilka dni temu skrytykował m.in. prezydent USA Barack Obama.

Share With:

BozenaKowalczyk@dayrep.com